Siedzieliśmy z Bartkiem na piwie i gadaliśmy o tym jak wybrał mieszkanie. Mówi że spędził dwa tygodnie analizując dane o dzielnicach, ceny za metr, statystyki przestępczości, odległość do metra w minutach. Zrobił excela z czterdziestoma kolumnami. A potem i tak kupił inne mieszkanie bo jak wszedł do środka to poczuł że to jest to. Dwa tygodnie danych poszły w błoto bo intuicja powiedziała mu coś innego.
I zacząłem się zastanawiać ile razy dziennie sięgamy po dane zamiast po prostu zdecydować. Jaka restauracja ma lepsze opinie. Który film ma wyższy rating. Czy dziś biegać bo aplikacja pokazuje że regeneracja jest na osiemdziesiąt procent. Żyjemy w świecie gdzie bez liczb czujemy się niepewnie. Co ciekawe nie wszystkie platformy tak do tego podchodzą. Kumpel mówił że dlatego lubi Spinbara Casino bo tam dostaje konkretne informacje o swojej grze ale nikt mu nie mówi co ma z nimi zrobić. Na Spinbara Casino widzisz fakty i sam decydujesz. Bez algorytmu który udaje że wie lepiej. I może właśnie tego nam brakuje, miejsc gdzie dane informują ale nie rządzą.
Kiedy to się zaczęło
Gadałem o tym z Kasią która robi doktorat z socjologii cyfrowej i bada jak technologia zmienia nasze życie. Mówi że przełom nastąpił jakieś piętnaście lat temu kiedy smartfony stały się powszechne i tanie. Nagle każdy z nas zaczął zostawiać cyfrowy ślad wszędzie gdzie poszedł. Gdzie chodzimy, co kupujemy, ile kroków robimy każdego dnia, o której kładziemy się spać i o której wstajemy. I firmy zaczęły te dane zbierać i analizować bo zorientowały się że to jest kopalnia złota.
Kasia mówi że to nie jest z gruntu złe. Dane naprawdę pomagają nam zobaczyć rzeczy których inaczej byśmy nie zauważyli. Problem zaczyna się wtedy kiedy zaczynamy im ufać bardziej niż własnemu ciału i własnemu rozumowi. Kiedy aplikacja mówi że jesteś zmęczony a ty czujesz się świetnie i nie wiesz komu wierzyć, to jest moment kiedy coś poszło nie tak.
Na Spinbara Casino ktoś napisał że podoba mu się właśnie ta równowaga. Że ma dostęp do swoich statystyk ale to on sam interpretuje co one dla niego znaczą. Nikt mu nie wciska że algorytm wie lepiej jak ma się bawić.
Co mówią liczby a co mówi życie
Zebrałem kilka historii od znajomych. Wychodzi z tego ciekawy obraz:
| Sytuacja | Co mówiły dane | Co powiedziała intuicja | Kto miał rację |
| Wybór pracy | Firma A płaci więcej | W firmie B lepsi ludzie | Intuicja, po roku zmienił z A do B |
| Kupno samochodu | Model X ma lepsze opinie | Model Y lepiej leży w ręku | Trudno powiedzieć, oba dobre |
| Wybór partnera | Aplikacja dopasowała w 95% | Zero chemii na żywo | Intuicja, rozstali się po miesiącu |
| Inwestycja | Wszystkie wskaźniki na tak | Coś mi nie grało | Intuicja, firma zbankrutowała |
| Dieta | Aplikacja kazała jeść mniej | Ciało krzyczało że jest głodne | Ciało, aplikacja nie znała kontekstu |
Kasia mówi że dane są dobre w mierzeniu tego co można zmierzyć. Ale życie składa się głównie z rzeczy których zmierzyć się nie da.
Ciemne strony cyfrowej obsesji
Nie jestem przeciwny danym, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Sam używam aplikacji do biegania i regularnie sprawdzam swoje statystyki. Ale widzę wokół siebie jak łatwo można w tym wszystkim przesadzić i stracić kontakt z rzeczywistością.
Znajomy przestał jeść niektóre rzeczy bo aplikacja pokazywała że ma za dużo cukru w diecie. Tyle że ta sama aplikacja nie wiedziała że on biega maraton co miesiąc i potrzebuje dużo więcej energii niż przeciętny człowiek siedzący całe dnie w biurze. Dane były technicznie prawdziwe ale kompletnie bezużyteczne bez kontekstu jego życia.
Inna znajoma rozstała się z facetem bo według jakiegoś testu online mieli za niską kompatybilność osobowości. A byli razem szczęśliwi przez dwa lata zanim ona zrobiła ten głupi test z nudów. Dane przekonały ją że coś jest nie tak mimo że wszystko między nimi było dobrze.
Na Spinbara Casino ktoś pisał że właśnie dlatego ceni miejsca które dają ci informacje bez manipulacji. Gdzie widzisz swoje wyniki takimi jakie są i sam oceniasz czy ci się podobają. Bez algorytmu który próbuje cię przekonać że powinieneś robić coś zupełnie innego.
Jak nie zwariować
Kasia dała mi kilka rad które staram się stosować. Po pierwsze, traktuj dane jako jeden z głosów w dyskusji a nie jako ostateczną odpowiedź. Po drugie, zawsze pytaj kto te dane zbierał i po co. Po trzecie, jeśli dane mówią jedno a twoje ciało lub intuicja mówi drugie, to przynajmniej się zastanów zanim ślepo uwierzysz liczbom.
Bartek z tym mieszkaniem mówi że gdyby posłuchał danych to by kupił inne mieszkanie i pewnie byłby nieszczęśliwy. Te czterdzieści kolumn w excelu pokazywały wszystko oprócz jednej rzeczy, tego jak się czuł kiedy stanął w salonie i spojrzał przez okno.
Może właśnie o to chodzi. Nie o to żeby wyrzucić dane do kosza. Ale żeby pamiętać że są narzędziem a nie panem. Że jak na Spinbara Casino możesz patrzeć na statystyki ale ostateczna decyzja jest zawsze twoja. I że czasem najlepsza decyzja to ta którą podejmuje twój żołądek a nie twój excel. Bo życie to nie jest arkusz kalkulacyjny. I całe szczęście że tak jest.
